poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział I

NICK

  -  Pamiętasz to, jak będąc dziećmi chodziliśmy na długie spacery po parku?  -  Zapytała spokojnym głosem. Jej wzrok był wbity gdzieś w przestrzeń i pewnie wyobrażała sobie wspomnienie, o którym mówiła.  -  Zimą zakładaliśmy grube kurtki i czekaliśmy na śnieg.  -  Oderwała wzrok od swojego wspomnienia i przeniosła go na mnie. Uśmiechnęła się szeroko po czym chwyciła mocną za moją dłoń. Wydawało mi się, że w jej ciemnych oczach zamknięty był cały wszechświat. Delikatnie kręcone kosmyki ciemnych włosów opadały na jej nagie ramiona i tak bardzo mi się to podobało...Wróciłem nagle myślami do jej wspomnień, a raczej do naszych wspólnych.
  Pewnego dnia się zgubiłem. Mały park nieopodal rzeki wydawał mi się przeraźliwie wielki. Nie byłem ciekaw tej przygody, bałem się jej. Byłem sam z nadzieją, że to tylko zły sen. Biegłem od czasu do czasu patrząc za siebie aby zobaczyć, czy nikt mnie nie śledzi. Od południa nie widziałem tam ani jednej żywej duszy ani też nie wiedziałem gdzie konkretnie jestem. Nie było mnie tam wcześniej. Nagle jednak stanąłem. Usłyszałem dźwięk, to był czyjś śmiech, a nawet dwa. Rozglądałem się, lecz nic nie widziałem. Ściemniało się a ja coraz bardziej sie bałem. Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu, tata mówił, że to dobry sposób, aby się opanować. Gdy je otworzyłem ktoś do mnie biegł. To była wysoka kobieta o długich, kręconych blond włosach. Gdy już się do mnie wystarczająco zbliżyła uklękła.
  -  Cześć  -  powiedziała i uśmiechnęła się ciepło.  -  Jak masz na imię?  -  Zapytała.
  -  Nicholas.  -  odpowiedziałem niepewnie lecz ucieszony, że ktoś może mi pomóc.
  Pani Phoebe wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do domu w towarzystwie swojej córki. Wiedziała o zaginionym chłopcu także od razu zadzwoniła na policję. Zanim przyjechali czekałem jeszcze chwilę w ich salonie. Rose dopytywała się mnie jak było być samemu przez tyle czasu. Dziecko nie chce zaimponować, dziecko zawsze mówi prawdę o swoich odczuciach, boi się, ale nie boi się o tym powiedzieć.
  Tak właśnie poznałem się z Rose - moją pierwszą, prawdziwą miłością.
  -  Nick!  -  pstryknęła mi palcami przed twarzą.
  -  Wybacz  -  powiedziałem szybko  -  zamyśliłem się.
Spojrzała na mnie mrużąc oczy i przytuliła się do mnie.
  -  Jedziemy gdzieś?  -  Zapytała dalej mnie tuląc.
  -  Gdzie?
  -  Może być gdziekolwiek. Daleko stąd, żeby nie musieć wracać na drugi dzień, albo żeby zapomnieć na chwilę.
  -  O czym chcesz zapomnieć?  -  Zapytałem ciekawy. Rose zawsze mnie fascynowała. Była kimś nieprzewidywalnym, skrytym. Codziennie potrafiła sprawić, że zastanawiałem się, czy ja ją naprawdę znam, ale nigdy nie postawiła przed pytaniem, czy naprawdę ją kocham. Wiedziałem to doskonale.
  -  Zapomnieć o tym, co tutaj. Zapomnieć o rodzinie, znajomych. Żyć chwilą na chwilę. Wrócić już spełnionym.  -  Oderwała się ode mnie i położyła się podłodze.

ROSE

  Gdy moje plecy dotykały dywanu zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, że otworzyłam je i ujrzałam gwieździste niebo. Nie czułam pod sobą miękkiego dywanu tylko twardą ziemię przykrytą kocem. Oddychałam głęboko lecz lekko. Nie miałam żadnych zmartwień, problemów. To był mój czas i tylko mój. Zapomniałam o codzienności. Skupiłam sie na sobie, swoim umyśle i ciele. Moja psychika musi czasami odreagwać od tego wszystkiego co jest w okół. Moje ciało musi czasami przestać się męczyć i być naturalne. Może tak wyobrażam sobie śmierć. Niekończącą się odchłań, w której jestem w 100 procentach sobą. Widzę to, co chcę widzieć. Czuję słodkie zapachy prawdy. Nie ma nienawiści, strachu. Wstaję, idę przed siebie. Nie wiem gdzie, ale wiem, że idę w dobrą stronę.
  -  Rose...  -  usłyszałam głos Nick'a.
Otworzyłam oczy i ujrzałam tę codzienność. Biały sufit a na nim sztuczne, świecące gwiazdki sztucznego kształtu.
  -  Teraz ja się zamyśliłam  -  podniosłam się i wzięłam kilka kostek czekolady, która była na stoliku obok łóżka.
  -  Tak się zastanawiam  -  zaczęłam rozmarzonym tonem głosu. Dość chyba już refleksyjnych myśli na dzisiaj. Trzeba wrócić na ziemię. Nick siedział obok mnie i patrzył na mnie pytającym wzrokiem a ja zajadałam się wyśmienitą, mleczną czekoladą z dużymi orzechami, jaką lubię najbardziej.  -  Czy warto jeszcze gdzieś wyjść czy zostać w domu?
  I jednak zostałam. Nick poszedł do domu a ja położyłam się spać. Byłam zmęczona sama nie wiem czym więc udało mi się szybko zasnąć.

***

  Cześć wam! Jak widać jest to mój nowy blog, w sumie to pierwszy od bardzo długiego czasu. Postanowiłam podzielić się trochę wytworem mojej wyobraźni. Mam nadzieję, że spodobał się wam pierwszy rozdział. Sama jestem ciekawa, co przyniosą kolejne i że jakoś uda mi się was zachęcić do czytania. Za błędy przepraszam. Jest ich chyba całkiem sporo ale dość szybko piszę i muszę się od tego odzwyczaić :P Nie chce mi się bawić w "pseudo doświadczoną pisarkę" tak więc napisane jest trochę moim językiem ale w dość prosty sposób. To chyba na tyle, do następnego.

5 komentarzy: